Zacziszne miejsce koło mojego domu, wyrwane niczym z bajki o królowej śniegu. Leciutki puszek na gałęziach, szklista powierzchnia zamarzniętego jeziora i cisza całkowicie wypełniająca przestrzeń. Mimo wszystko przebywając tam nie czułam pustki czy samotności. Mogłam znowu poczuć się jak mała dziewczyna i beztrosko tańczyć w płatkach śniegu, które opadłwszy na poje ramiona i włosy podarowały mi kryształkową czapeczkę. Od razu przypomina mi się scena z "Edwarda Nożycorękiego" Cudowna chwila zapomnienia...
Płaszczyk, który mam na sobie zakładam na największe mrozy. Jest cieplutki i mięciutki. Żeby nie było nudno często zmieniam dodatki. W następnym poście zaprezentuję Wam moją kolekcję beretowo-szalikową. Jest kolorowa i zabawna. Lubię w mroźne dni otaczać się nasyconymi barwami. Od razu człowiek jest weselszy. Rękawiczki, które prezentuję Wam dzisiaj zauroczyły mnie ślicznymi kokardkami. Są moim ulubionym zimowym przyjacielem.
coat- C&A
skinny jeans- cubus
bonnet- made by my grandma
scarf- monari
gloves- flea market
shoes- I don't know
zestaw idealny na zimę ;))
OdpowiedzUsuńsuper torba! :)
OdpowiedzUsuńGenialne zdjęcia, słodkie rękawiczki!;))
OdpowiedzUsuńsuperowe masz te rękawiczki! urocze kokardki ;)
OdpowiedzUsuńmarzę o takiej torbie i marzę i wymarzyć nie mogę. zazdroszczę. ;)
OdpowiedzUsuń